To, że zbliża się Twój Wielki Dzień poznasz po tym, że wszystko zaczyna się pieprzyć. Początkowe przygotowania poszły sprawnie i łatwo, zastanawiałaś się o co to całe nerwowe halo, już prawie witałaś się z gąską, a tu dupa. Celowo nie przebieram w słowach, bo eufemizmy w pełni nie oddadzą tego bezbrzeżnego dramatu, który zaraz zaczniesz odgrywać. Skąd ten pesymizm? Bo nie wszystko zależy od Ciebie, a już tak świat skonstruowano, że jeśli coś może się zepsuć to zepsuje się na pewno. Założę się, że po raz pierwszy organizujesz imprezę masową, dlatego im szybciej uzbroisz się w grubą skórę tym lepiej dla Ciebie i otoczenia. Jak przetrwać i nie popaść w obłęd?

zołza

I:Porzuć perfekcjonizm­­­­

Pewnie już wiesz, że wszystkie organizery i segregatory z inspiracjami są świetne, ale tylko tuż po zaręczynach. Szybko przekonujesz się, że to czego naprawdę byś chciała np. kryształowa karoca, photoshop w kremie albo puchate gołębie, które pofruną dokładnie tam gdzie zechcesz albo nie istnieją (jeśli czegoś związanego ze ślubem nie ma w Rosji to znaczy, że w ogóle nie istnieje) albo są totalnie poza Twoim budżetem. RADA: zmień oczekiwana na łatwiejsze do realizacji. Wiele rzeczy można zastąpić tańszymi i łatwiej dostępnymi. Choć zabrzmi to trywialnie – w ogóle porzuć myślenie o rzeczach. Na dłuższą metę nie ma znaczenia to czy do ślubu pójdziesz w butach za 200zł czy 2000zł, czy będziesz mieć bukiet z kwiatków z ogródka czy od topowej florystki, czy podasz 3 ciepłe dania, czy 5. Jeśli nadal jesteś na etapie przeglądania katalogów sukien ślubnych izraelskich projektantów warto zamknąć komputer, wziąć dwa głębsze oddechy i zobaczyć jakie masz opcje. A z tych opcji wybrać tą, która spełni Twoje marzenie. Na wózku perfekcjonizmu dojedziesz do frustracji, żalu i rozczarowania, im szybciej odpuścisz tym lepszy humor i wspomnienia na później. Mówię to ja – ta, która od 2 lat wspomina swój koślawy tort. Naprawdę do dnia dzisiejszego nie mogę wyjść z podziwu co ja miałam pod kopułką, skoro byłam skłonna przyznać, że tort weselny zniszczył mi życie (za chwilę druga rocznica ślubu, a ja wciąż o tym mówię – widzisz? Tą drogą nie idź!)

II: Goście zaczynają odmawiać

O sytuacjach, które z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wywołają obrazę u Twoich gości pisałam TUTAJ. Dziś czas na tych, którzy z Twojej imprezy się wycofali po angielsku zanim ta jeszcze się zaczęła. Od mamy dowiadujesz się, że kuzynka Aneta nie przyjdzie, bo w dniu Twojego ślubu zaplanowała depilację laserową, a stryjek Zbyszek wybrał w tym czasie grilla u szwagra. Argumenty będą najróżniejsze, a lista gości zacznie topnieć. Przykro? Jasne, że przykro, bo się starasz, wydajesz oszczędności życia (swoje, albo rodziców), myślisz, że kto jak kto ale rodzina to z dziką radością będzie z Tobą świętować, a tu co? Ano Gucio! Z opowieści panien młodych wiem, że odmawia około 1/3 gości. Warto się na to przygotować. RADA: przyjmij do wiadomości czyjąś decyzję i jeśli nie jest spowodowana ważnymi, życiowymi okolicznościami – olej! Nie to nie, a Ty ciesz się na myśl o tych, z którymi spędzisz ten dzień.

III: Nawalił fryzjer, makijażystka się nie popisała

W każdej sprawie, za którą stoją ludzie może dojść do niespodziewanego. Nie zawsze wynika to ze złej woli, czasem będzie to fatalny zbieg okoliczności, który – oczywiście – nie jest Twoim problemem, ale szybko się nim staje. Mimo dwóch prób fryzura się nie udała, a Ty płaczesz przed lustrem. RADA: pomyśl! Może zdążysz wrócić do fryzjera? A może wystarczy lekka zmiana uczesania, którą ogarnie każda laska z lokówką, którą akurat dorwiesz na swojej drodze? Sprawy komplikują się, gdy np. w przedweselny piątek dostajesz smsa od makijażystki, że jej nie będzie bo jest chora. Koszmar i najczarniejsza wizja każdej malującej, wierz mi. Ale! Każda szanująca się wizażystka jest na telefonie z kilkoma koleżankami po fachu właśnie na potrzeby takich katastrof. Nie ma sytuacji, której nie da się naprawić! Malowałam już – wystawione do wiatru- dziewczyny nawet o 5 rano, albo na 10min przed wyjściem do kościoła. Odrobina dobrej woli i można wybrnąć ze złej sytuacji. Na pewno nie pomoże płacz i zgrzytanie zębów. Zamień wkurzenie na działanie, wyzłościsz się w bardziej neutralnym czasie.

Cokolwiek się wydarzy masz dwie opcje: załamać się, doszczętnie zepsuć sobie humor i stwierdzić, że nie tak miało być, albo uspokoić się, zadziałać racjonalnie i cieszyć się tym dniem. Dopóki wszyscy są zdrowi i żyją to żadna sytuacja, ludzka reakcja czy czyjś problem nie powinny zepsuć Twojego samopoczucia. Bądź egoistką, bo to co zaraz się wydarzy ma być fantastycznym ładunkiem pozytywnych wspomnień na całe lata. Gdybym mogła cofnąć czas o 2 lata to nie życzyłabym sobie żeby mojego męża nie postrzeliła rwa kulszowa na 3 dni przed ślubem (choć byłoby miło), albo żeby mój tort był jak z katalogu. Jedyne, co chciałabym zmienić to moje podejście do tematu, które – zupełnie bez sensu – położyło się cieniem na wszystkich fantastycznych chwilach. Uwierz, nie warto.